Wstałam z samego ranka i zaczęłam ćwiczyć. Pewnie tego o mnie nie wiecie, ale codziennie rano wstaję by trenować. Jestem bardzo wysportowana. Zdziwiło mnie, że nikt już nie śpi. Podbiegłam do mojego brata.
- Co tam? - spytałam
- Spoczko. Ukleję? - odpowiedział i zaproponował mi malutką rybkę
- Po pierwsze : skąd ty bierzesz je wszystkie?! A po drugie : Nie, dziękuję.
- Okej - odparł wyraźnie zasmucony
- Chcesz się jej pozbyć?
- Tak.
- To patrz! - krzyknęłam i wytrąciłam mu rybę z łapy. Stworzenie wpadło do jeziorka obok i zamachało mi płetwą.
Odbiegłam zanosząc się donośnym rechotem i pokazując bratu język. Odpowiedział mi tym samym i odwrócił się w stronę ładnej wilczycy - Ifus. Nie chciałam przeszkadzać im w rozmowie, więc tylko pobiegłam w stronę polanki w pobliżu watahy. Z uwagi na moje wieczne nakręcenie i szleństwo, pędem wleciałam w wysokie trawy. Uwielbiałam leżeć w nich przez długi czas. Relaksowałam się wtedy. Nagle złapałam niezłą korbę i zaczęłam biegać wokół. W końcu przypomniałam sobie, że miałam patrolować tereny pobliskich watah. Zbliżyłam się do granicy. Wyjrzałam zza krzaka. Dostrzegłam wilka... Samca... Wchodził na teren naszej watahy. Bez zbędnych rozmyślań rzuciłam mu się do gardła. Wystraszony szczeknął. Ja uciszyłam go cichym syknięciem i stłumieniem dźwięku łapą. Przykryłam mu pysk łapą. Spytał mnie stłumionym głosem:
- CO ty robisz?
- Poluję na zwierzynę - odparłam zadziornie
- Ale... - zaczął, ale nie skończył bo przerwałam mu kolejnym syknięciem.
Powoli odsunęłam się i pozwoliłam mu wstać. Był ode mnie wyższy o głowę. Powiedział:
- Wow, taka mała a mnie powaliła
- Nie jestem bezbronna - odparłam - a teraz zmiataj na swój teren wilczku - rozkazałam
Samiec posłusznie się odwrócił z zamiarem powrotu. Gdy odchodziłam, puściłam mu oczko. Uśmiechnął się szczerze, a ja pobiegłam do brata z zamiarem poinformowania go o wydarzeniu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz