-Chyba ta ciemność mnie nie lubi.
-Skąd ci się to wzięło? - zapytał mnie basior.
-Tak.. jakoś - odpowiedziałam. Mrok ustąpił. Położyłam się na trawie.
-Wow, dziwne że się nie wystraszyłaś stonogi.
-Mam tu zawołać twój najgorszy koszmar? - zapytałam. Luke się podniósł.
-Na.. najgorszy koszmar?
-Tak. Morderczego, różowego stwora - mina basiora mówiła to, że był przerażony - który rozpływa się w wacie cukrowej.
Dokończyłam. Widząc jego minę popłakałam się ze śmiechu. On mimowolnie też się uśmiechnął. W końcu pogoda odzyskała zmysły, ale czułam, iż ciemność mnie już nie lubi. Zobaczyłam małego potwora. Zaczęłam się "jarać"
-Ifus.. proszę - powiedział błagalnie Lucas. Westchnęłam.
-Ale czemu?
-Bo nie każdy potwór to zło - odpowiedział i się roześmiał. Spojrzałam w stronę potworka, który przerażonym spojrzeniem wpatrywał się w Lucasa. Jeszcze chwilkę na niego patrzył i zniknął z cichym piskiem. Podeszłam do Lucasa i uderzyłam go w tył głowy.
-Wystraszyłeś mi stworka - powiedziałam urażonym tonem i poszłam przed siebie.
<Luke? Postrachu stworków.. xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz