-Z czego masz taki zaciesz? - spytał Luke.
-Dzieci zawsze się tak cieszą.
Basior zrobił minę w stylu "Nothing to do here".
-Mówiłam ci kiedyś, że mentalnie jestem dzieckiem, prawda?
Na jego pysk wrócił uśmiech. Zielony zamknięty w czymś w stylu klatki ze złotych słów, zaczął szczekać. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Natychmiast się uspokoił. Obok nas płynęła leniwie rzeka.
-*Psst* Luke..
-Co?
-Parz! - basior momentalnie odwrócił łeb w stronę wody - Ukleja!
Spojrzał na mnie i westchnął.
-Ty na serio jesteś mentalnie dzieckiem.
-No co ty..?
Podeszłam do Zielonego. Coś mruczał pod nosem, ale później zaczął wrzeszczeć same niecenzuralne słowa.
-Albo się do cholery zamkniesz, albo spłoniesz żywcem! - krzyknęłam do niego. On i Luke zrobili wielkie oczy.
-Patrzycie się na mnie jakbym wam kota plackiem zabiła - rzuciłam odwracając delikatnie głowę.
<Luke? :p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz