-Bezczelny niedorozwoju! - zawołałam i zaczęłam "bić" wodę.
-To ty zaczęłaś - odrzekł. Jakimś cudem dopłynęłam do brzegu, a Luke dalej się taplał w wodzie.
-Wyglądasz jak dziecko.
-Ty też - usłyszałam odpowiedź.
-Bo ja nim mentalnie jestem!
Basior zaczął się śmiać.
-Nie śmiej się, bo zatoniesz jak Tytanic.
-Ale nie ma tu góry lodowej. Jaki "fejl"! - zawołał z duyżm naciskiem na ostatni wyraz.
-Tak, tak. Ale zaraz może być płonący wilk.
Lucas wygramolił się z wody, a ja się otrzepałam. Podpaliłam się aby szybciej wyschnąć. Rzucił się na mnie niedźwiedź. Zaczął warczeć. Ja zaczęłam szczekać i skakać. Później też zawarczałam. Zwierze uciekło.
-Nie sądziłem, że tak dobrze znasz niedźwiedzi.
-Oj uwierz mi, ja też.
Postanowiłam nie iść dalej i położyłam się na trawie. Odwróciłam się na brzuch i zobaczyłam stonogę. Odskoczyłam jak oparzona, wrzeszcząc jak opętana. Luke zwijał się ze śmiechu.
-B..boisz się *hyhy* sto..nogi, ale... *HAHA* pokonałaś.. tytana.
Prychnęłam i poszłam przed siebie, zostawiając go za sobą.
<Luke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz