-Stańcie przede mną murem! - zawołałam do Leona, Franka i Jasona.
Posłusznie wykonali rozkaz. Wiadomo.. najsilniejsza wadera z watahy musi
umieć robić golemy.
-Zajmijcie uwagę tego ładnego i tej brązowej - szepłam Leonowi na ucho. W
trójkę zaczęli rozwalać ziemię, w ten sposób, że wokół nas powstała
brudna mgła. Widziałam tył Ifus. Uderzyłam ją z całej siły w kark, a jak
wiadomo, uderzenie w to miejsce kończy się utratą przytomności. Moje
trio nadal robiło rozrubę. Zaciągłam Ifus do lasu. Wyciągnęłam miecz.
Zaczęłam od przejechania jej po krtani. Już krwawiła. Uśmiechnęłam się.
Później wzięłam się za okaleczanie rąk. W miejsce ran na łapach dałam
Mandagorę. Rany teraz będą nie do uleczenia. Zaśmiałam się głośno. Teraz
przebiłam jej serce. Przyłożyłam mandagorę. Zakrwawione ciało schowałam
pomiędzy liśćmi, w ten spoób, aby nikt go nie zauważył. Ifus była
śmiertelnie poraniona i otruta. Nie uratuje jej już żaden medalion,
zaklęcie, ani nawet oddanie życia. Nie ma dla niej już ratunku.
Zaśmiałam się. Wróciłam do mojego Trio, Xove i Lucasa.
-Dość - powiedziałam. Trio przestało orać ziemię, a rodzeństwo było całe nią upaprane.
-No.. Luke - rzekłam i podeszłam do niego tak blisko, że prawie
stykaliśmy się nosami - Ifus zniknęła. Teraz zostaję ci tylko i
wyłącznie ja.
<Luke?>
(Wiadomość od Lucasa - Żeby było jasne - Ifus nie może zginąć. Jest to zakazane.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz