Obudziłam się. Miałam zabandażowane ciało. Rozejrzałam się. Nie znalazłam Ifus. Natychmiast wybiegłam nie zważąjąc na neiznośny ból. Znazałam ją. Jej ciało.Całe we krwi. Nie wiedziałam co może ją uratować. Rany były zbyt głębokie. Położyłam się koło niej. Po miom pysku zaczęły spływać pojedyncze krople słonych łez. Kapały na jej ciało. Po chwili coś zaczęło syczeć. Ty były rany Ifus. Pieniły się jak soda oczyszczona z kwaskiem cytrynowym wsypane do wody. Rany zaczęły się zabliźniać. Ifus otworzyła oczy. Odkaszlnęła wypluwając krew. Objęłam ją. Nie wierzyłam w to, co się stało. Wtedy już wszystkie jej rany były zabliźnione, a wadera wyglądała jak okaz zdrowia. Nie rozumiałam jak to możliwe. Nie obchodziło mnie to. Ifus żyła. Moje oczy zaszły łzami a ja rozpłakałam się na dobre. Jeszcze raz ją przytuliłam. Ciekawe co teraz zrobi Kiiyuko...
<Napisze ktoś coś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz