-Miło mieć przy sobie kogoś, na kogo zawsze można liczyć - powiedziałam. Basior się uśmiechnął i po dłuższej chwili mnie puścił. Starłam łzy. Posłałam mu dziękujące spojrzenie.
-Mogę się ciebie o coś spytać?
Skinęłam głową.
-Dlaczego pokaleczyłaś sobie rękę? Przecież jest jeszcze... - nie dałam mu dokończyć.
-Bo jestem skłonna oddać życie za każdego członka watahy - odpowiedziałam i chwyciłam się za łapę, na której była otwarta, ale niekrwawiąca rana. Mimo wszystko uśmiechnęłam się. Nie sądziłam, że wytrzymam tak wiele.
<Kii? Lucas? Które z Was chce? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz