W środku nocy przybiegła do mnie Xove.
-Na plaży leży Ifus!-Powiedziała. Zaciekawiony pobiegłem na plażę. Leżała na niej Ifus. Miała wielką, czarną ranę na łapie. Szybko opatrzyłem ranę. Ifus wciąż leżała na piasku. Oddychała. Potrząsnąłem jej łapą. Nic. Potrząsnąłem znowu. Wkurzyłem się. Czemu wychodziła w środku nocy?! Waderą zajęła się Xove. Ja musiałem wszystko przemyśleć. Nagle zobaczyłem jakąś rybę. Uśmiechnąłem się. Było to zaledwie wczoraj. Dla jaj podniosłem rybę i walnąłem nią za siebie.
-AUA! Lucas!-Krzyknęła jakaś wadera.
-Sory, Xove-Zaśmiałem się nie odwracając wzroku od piachu. Czy to koniec? Durny jad, zamknąłem oczy.
-Jaka Xove?-Zapytał ktoś.
-No ty, a kto? Znowu zgłupiałaś, siostro?-Zapytałem nadal nie otwierając oczu.
-Nie jestem Xove, to ja, Władco Uklei.-Warknęła. Szybko otworzyłem oczy i spojrzałem za siebie. Ifus stała kilka metrów ode mnie.
-Psuja Mieczy!-Krzyknąłem uradowany. Podbiegłem do Ifus.
<Ifus? RYBY LECZĄ!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz