-Jeny-Powiedziałem podpierając się o ziemię łokciami.
-No, nieźle Cię walnął-Powiedziała wadera. Moje spojrzenie spotkało się ze spokojnym spojrzeniem Ifus. Nie wiem, co bym bez niej zrobił. Na pewno nadal bym tam leżał. Ledwo pamiętam, co się działo. Ostatnie, co zostało mi w pamięci to krzyk Ifus. Krzyknęła moje imię. Wstałem i usiadłem. Bolał mnie bok. Nie krwawił już. Ifus chyba poważnie się przejęła. Harpie już dawno nie wrzeszczały. Chyba dały sobie spokój. Ifus podsunęła mi jakiś liść.
-Przyniosłam go z gór, jak jeszcze byłeś nieprzytomny-Powiedziała.
Uśmiechnąłem się krzywo i przyłożyłem roślinę do rany. Najpierw szczypało, ale potem przestało.
-Dzięki-Powiedziałem spoglądając na waderę.
<Ifus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz