-Jak miło - odparłam z uśmiechem. Spojrzałam na mój miecz. Był mocno zużyty i tępy. Trzeba będzie go wykuć na nowo - jak my się dostaniemy z powrotem?
-Pociągiem - odpowiedział Luke. Poszliśmy na stację.
-Ehm.. chyba żaden pociąg nie jedzie w naszą stronę - zaczęłam.
-No nie mów mi, że na nogach..
-No nie wiem - odparłam - może gdzieś dziś przenocujemy, a jutro zastanowimy się nad jakimś sensownym środkiem transportu.
-To jak, wracamy przez Tartar? - zażartował Luke. Zgromiłam go wzrokiem - może lepiej.. nie.
-Dziwne, że nie ma tu turystów. W końcu Włochy, Rzym, Wenecja..
-Racja, dziwne. Ale to chyba raczej bardziej na naszą korzyść.
Przytaknęłam. Poszliśmy koło przejrzystego i głębokiego kanału. Robiło się coraz ciemniej, a ja szłam coraz wolniej. Na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy. Miały zupełnie inne konstelacje niż w watasze.
<Luke? Cierpię na wenusbrakus pospolitus. Wybacz xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz