Dziękuję - odpowiedziałam uśmiechając się - a tak z innej beczki.. wiesz
może do czego to służy? - spytałam Lucasa pokazując mu ową rzecz, którą
znalazłam w lesie.
-Wydaje mi się, że to tylko ozdoba - odpowiedział przypatrując się w to.
-To dobrze. Myślałam, że spadła na mnie jakaś klątwa przez to, że to podniosłam.
-A poczułaś coś?
-Dreszcz podniecenia takową rzeczą. To się chyba zwie łapaczem snów. Dla
mnie będzie to miało imię Auferuntur somnia - Lucas zrobił dziwną minę.
- To po łacinie "odpędza złe sny". W dosłownym tłumaczeniu oznacza "oni są pozbawieni marzeń"
-Nieźle znasz łacinę.
-Nawet sama nie wiedziałam, że tak dobrze to znam - odpowiedziałam z
lekkim zaskoczeniem, po czym dodałam - raaany.. już nie pamiętam kiedy
jadłam taką okazałą sarnę.
Usłyszałam skowyt potwora. Z jakiś 5 km.
-Słyszysz to? - zapytałam
-Ee.. co?
Ziemia zaczęła się trząść pod moimi łapami. Wtem zza wysokich na ok. 7 m drzew wyskoczył..
<Lucas? Sorry, że tak krótko, ale weny brak ;-; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz