-Przyjaciółką-Odparłem z uśmiechem. Dopiero po powiedzeniu tego, sam sobie to udowodniłem-Nikim więcej.
Kii uśmiechnęła się. Spojrzała przed siebie. W jej oczach odbijało się zachodzące, pomarańczowe słońce. Było już daleko stąd, za górami. Mimo to jego część była nadal widoczna. Był wieczór. Chmury przybrały różowawego koloru. Zza naszych pleców wyłaniały się gwiazdy i wielki księżyc w pełni. Nadal siedząc podniosłem głowę i zacząłem wyć. Kiedy skończyłem zapytałem :
-A czemu pytałaś?-Spojrzałem na waderę.
<Kii?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz