sobota, 14 marca 2015

Od Ifus CD Lucasa

Po tym, co przeszłam w Tartarze, przebicie mieczem mojego serca wydaje się przyjemne. Byłam bardzo zmęczona. Musiałam pić ognistą wodę, aby przeżyć. W powietrzu unosiła się siarka. A co najlepsze? Przez Tartar prowadził mnie tytan. Miał na imię Bob i miał kota - Małego Boba. Mgła Śmierci prawie mnie zabiła. Furie rzuciły na mnie tyle klątw, że wychodząc powinnam wyglądać jak galaretka a nie wilk, wprowadziłam Nyks w depresję, postawiłam Arachne <mimo, że chciała mnie na początku zabić> kakao a w zamian za to ona utkała mi kocyk. Przy wrotach śmierci rzuciły się na mnie wszystkie zabite potwory. I gdyby nie to, że Lucas otworzył wrota w idealnym momencie byłabym kolejnym potworem w tymże miejscu. Podsumowując, było całkiem fajnie. Gdy wyszłam poczułam się jak bogini w otoczeniu złotej mgło-pary. Odwróciłam łeb. Zamknęłam Wrota Śmierci po stronie Tartaru, dzięki czemu powinno ich być o wiele mniej. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że stoję w świecie śmiertelników. Zasłoniłam oczy łapą, gdyż raziło mnie słońce. Zauważyłam też, że stałam się spokojniejsza i jakaś bardziej.. ee.. mroczna (?).
-Jak tam? - spytałam Lucasa.
<Luke? Gomen nasai, brak weny :p>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz