Obudziłam się w chłodny dzień. W sumie ktoś mnie obudził. Mój wzrok
skierował się na waderę, od której w moją stronę kierowały się delikatne
promienie światła. Wyglądała tak :
http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2012/174/9/2/the_starry_wolves___venus_by_nzwolf-d54j73n.jpg
-Witaj Ifus - wolę nie wnikać, skąd znała moje imię - jestem Wenus.
Jedna z Wilków Stworzycieli. Zostałam zesłana do tej watahy, aby
odnaleźć chętnego bądź chętną do niebezpiecznej wyprawy, w której trzeba
będzie odnaleźć zagubiony Kacudeusz i oddać go samemu Hermesowi.
Piszesz się na to?
-Oczywiście! - odparłam. Dostałam od Wenus mapę.
-Na swojej drodze spotkasz wiele potworów, które będą próbowały cię
zabić, ale wiele z nich też będzie próbowało ci pomóc. Odróżnisz je po
kolorze łap. Jeśli będą bardzo ciemne - pod żadnym pozorem im nie ufaj.
Jeśli będą miały jasne kolory - daj im sobie pomóc.
-Dobrze. Dziękuję za cenną radę - odrzekłam i wstałam. Przygotowałam
miecz i wykonałam na szybko łuk. Jeszcze raz spojrzałam na mapę. Na
początek miałam przejść przez Mglisty Las. Skierowałam się na północ.
Usłyszałam w głowie głos Wenus :
-Przed tobą pojawi się Harpia. Zada ci zagadkę, po czym otworzy przed
tobą portal. Jeśli nie uda ci się odpowiedzieć za pierwszym razem,
będziesz musiała zadać jej pytanie, na które ona nie będzie znać
odpowiedzi.
Wenus miała rację. Poszłam kawałek dalej i moim oczom ukazał się potwór.
-Pewna grupa wędrowców podróżuje przez krainę Logiki&Absurdu. Od
jakiegoś czasu wiedzą, ze powinni porzucić trasę na północ wzdłuż
wybrzeża i zapuścić się w głąb lądu. Nie znajdują jednak żadnej
wskazówki. Do czasu, gdy nagle dostrzegają na plaży muszlę. A na niej
wyryty tajemniczy napis: vademecum011235813213455∅
Wiedzą, ze każda zagadka jest rozwiązywalna. Nawet ta.
W którą stronę świata po krótkim namyśle wyruszyli wędrowcy? - zadała zagadkę.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam po długim namyśle - więc ja ci zadam prostą zagadkę :
Co to jest. Małe, żółte i kopie?
-Zaskoczyłaś mnie. Nie mam zielonego pojęcia.
-Mała, żółta kopareczka - odpowiedziałam z uśmiechem. Zobaczyłam na jej łapie zielony znak. Odwzajemniła uśmiech.
-Nie wpadłabym na to - odpowiedziała. Zaczęły ją otaczać złote słowa, a
te które wypowiedziała ustawiały się przed nią od góry, do dołu.
"..así que abre un portal al mundo que no traga la enorme pérdida."
Usłyszałam ostatnie słowa. Przed moimi oczami ukazał się portal
stworzony ze złotych cząstek czegoś.
-Gratuluję - znów odezwał się w mojej głowie głos Wenus - mała, żółta kopareczka.
Usłyszałam stłumiony chichot wadery. Przeszłam przez owy portal.
Znalazłam się w lesie, w którym widoczność ograniczała się do 2 metrów.
-Tu będzie niebezpiecznie - zakomunikowała Wenus. Wyciągłam miecz i
przygotowałam strzały. Rzuciło się na mnie stado złożone z jednej Erynii
i dwóch Piekielnych Ogarów. Zatrzymałam mieczem uderzenie wampirzycy, a
ogary ustawiły się za mną. Przesunęłam się delikatnie w prawo,
pozwalając by miecz Erynii posunął gładko po moim. Odsunęłam się w
ostatniej chwili. Potwór przeciął łeb piekielnego psa. Erynia zaryczała,
ale przecięłam ją na pół. Zapomniałam na śmierć o drugim Piekielnym.
Rzucił się na mnie, a ja w ostatniej chwili wskoczyłam na jego kark,
dziurawiąc go przy tym moim Elucidatorem *dla niewtajemniczonych -
http://pl.swordartonline.wikia.com/wiki/Elucidator*. Zawył i rozpadł się
w pył. Teraz usłyszałam prawdziwy ryk. Odwróciłam się i zobaczyłam za
sobą tytana, który miał z 20 metrów. Schowałam się pod drzewem i
wymierzyłam w jego jedno oko płonącą strzałę. Ryknął i chwycił się za
głowę, dając mi tym samym czas na podcięcie mu nóg. Gdy wykonałam ten
manewr, przewrócił się, dzięki czemu odcięłam mu głowę.
-Wow.. bardzo dobrze sobie poradziłaś - powiedział z uznaniem głos Wenus
w mojej głowie - on ma klucz do przejścia do następnego miejsca.
Podeszłam i wyciągłam z jego "kieszeni" klucz z rubinem w środku.
-Co teraz mam zrobić? - spytałam w myślach.
-Szukaj drzewa ze szmaragdem.
-Ale klucz ma rubin!
-A drzewo szmaragd.
Westchnęłam. Mgła ustępowała. W parę chwil spostrzegłam roślinę z
zielonym kamieniem. Włożyłam tam klucz. Drzewo wciągnęło mnie do środka.
Tym razem znalazłam się na Moście Duchów. Nie usłyszałam głosu Boskiej
Wadery w głowie, więc uznałam że muszę iść dalej. Poszłam przed siebie.
Nagle most urwał się przede mną. Gdyby nie mój wypracowany refleks,
skończyłabym jak naleśnik na dnie wąwozu. Chwyciłam się resztki liny, na
której się rozhuśtałam, dzięki czemu znalazłam się na drugiej stronie
zbocza. Widziałam Kacudeusz. Niby na wyciągnięcie łapy, ale widać było,
że to pułapka. Rzuciłam kamieniem na "stabilne" zbocze, które
natychmiast zesypało się w Pustkę.
-Ifus, to najniebezpieczniejsza część całej twej wyprawy. Musisz użyć
swoich zmysłów ruchu, słuchu oraz węchu aby przejść przez pochyłość
bezpiecznie. Oby ci się udało.
Nagle straciłam wzrok. Wokół siebie widziałam nicość. Podeszłam
niepewnie do krawędzi stromizny. Położyłam łapę na sypkim gruncie.
*Spadam. Otwieram oczy i widzę wokół siebie bardzo szybko przemykające
kamienie. Lecę w dół z porażającą prędkością. Widzię swoje ciało całe we
krwi. Oczy są zamknięte. Wyglądam, jakbym spała w czerwonym aksamicie.
Ale ja nie żyję.*
Ifus! Cho!era, skończ z tymi chorymi wyobrażeniami! - zganiłam się w
myślach. Nadal stałam na ziemi. Może tego nie widziałam, ale czułam
zapach mokrej gleby. Ruszyłam dalej. Jeden niepoprawny ruch. Zesypał się
pode mną piasek. W porę cofnęłam łapę. Dobra. Lecę na żywioł -
pomyślałam. Przebiegłam najszybciej jak mogłam po gruncie. Yup!
Odzyskałam wzrok. Przede mną lśniła złota Laska Hermesa z dwoma wężami
na niej. Obok siebie spostrzegłam Wenus.
-Gratuluję. Dotknij Laski.
Zrobiłam jak kazała. Przeteleportowałam się z powrotem na tereny watahy, oślepiając przy tym resztę stada.
Udało mi się!
QUEST ZALICZONY. IFUS OTRZYMUJE NAGRODĘ ZA WYKONANIE QUESTA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz