Z ulgą przyjąłem pozytywną odpowiedź basiora. W zwyczaju miałem samotne
wyprawy, jednak czyjaś obecność była ciekawym odskokiem od codzienności.
"Uważaj, Un. Bo jeszcze się przyzwyczaisz."- mówił głos w mojej głowie.
Zignorowałem owe myśli i wytrwale dotrzymywałem kroku Pearlowi. Gdy
byliśmy już w połowie drogi, jak zwykle coś musiało stanąć na
przeszkodzie. Tym razem cośkiem był nikt inny jak Moon. Wadera
wyskoczyła ni z tego, ni z owego i zlustrowała wzrokiem towarzyszącego
mi mężczyznę. Dziewczyna, o dziwo, była w ludzkiej postaci. Uważny,
wręcz drapieżny wzrok chłonął każdy szczegół oglądanych przez nią
"obrazów".
- Ktoś ty?- warknęła nieufnie
- Pearl.- odparł niezrażony- A ty?
Przekrzywiła lekko głowę i uśmiechnęła się samymi kącikami ust.
- Moon.
<Pearl? A oto i moja Moon, we własnej osobie XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz