-Ja też bym tak chciała.. - mruknęłam zawiedziona. Mama na mnie spojrzała.
-Skup się. - odparła. To polecenie wydało mi się dziwne, ale bez problemu je wykonałam. Poczułam się wyższa i po chwili straciłam równowagę. Upadłam na tyłek. Ciamciak się zaśmiał, ale po chwili zamilkł. Otworzyłam powoli oczy. Ukazały się im zdeformowane łapy.
-Mamo! Co mi jest?! - krzyknęłam. Ta w odpowiedzi zmieniła się w wysoką, czarnowłosą postać, która miała kończyny podobne do moich.
-Potrafisz zmieniać się w człowieka. Podobnie jak ja, tata, wujek, ciocia i ciocia Tene. - odezwała się w końcu z uśmiechem. - być może ta umiejętność w niedalekiej przyszłości objawi się Dhiren'owi.
W końcu uważnie spojrzałam na moje.. Zaraz.. jak to się nazywa?
-Mamusiu..
-Hmm?
-Więc jeśli jestem.. człeokiem..
-Człowiekiem. - poprawił mnie tata.
-Człowiekiem, to jak się nazywa to coś? - zamachałam zdeformowanymi, tylnymi łapami, które dotykały ziemi oraz.. mackami..(?), które były w powietrzu. Mama się do mnie zbliżyła.
-To są nogi. To, co w tym momencie dotyka ziemi, zwie się stopami. To, co zwisa, nazywaj rękami, a to - tu dotknęła zakończenia "ręki" - dłonią. Tu są ramiona, a głowa jest położona na szyi. Na środku masz brzuszek, a powyżej klatkę piersiową.
Gdy mama zakończyła lekcję uważnie obejrzałam ciało. Miałam drobne "stopy" i "dłonie". Podobnie do niej, moje włosy były czarne i długie. Oczy były koloru onyksu. Ich przeciwieństwem była luźna sukienka, do połowy "nóg".
-Tato, czemu mam skrzydła na grzbiecie? - zapytałam.
-Na plecach. - ponownie mnie poprawił - to jest efekt uboczny działania talizmanu.
Uśmiechnął się do mnie. Zostawiłam rodziców w tyle i zasiadłam na szarym kamieniu, uważnie przyglądając się Ciamciakowi, który oglądał swoje pazury. Uniosłam się lekko na skrzydłach i niczym Jezus przespacerowałam się po krystalicznej powierzchni jeziorka.
<Dhiren?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz