Obserwowałem Miu biegnącą po wodzie, po czym zamachałem skrzydłami i już miałem odlecieć, kiedy usłyszałem za sobą głos mamy patrzącej w krzaki :
-To...Niemożliwe...-Mamusia otworzyła pysk ze zdziwienia, a po jej policzku spłynęła łza. Z krzaków wyłoniła się uśmiechnięta wadera :
Miała spore rany na prawym boku.
-Witaj...Kochanie-Uśmiechnęła się.
-Nie...Wierzę-Powiedziała mama i przytuliła waderę z całej siły.
-Kim pani jest?-Zapytałem zdziwiony.
-Oh, mały...Jestem twoją babcią!-Uśmiechnęła się wadera.
<Miu?Ifus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz