Zamknęłam oczy i opadłam na miękką poduszkę. Usłyszałam dźwięk
otwieranych i zamykanych drzwi. Rozpoznałam kroki Runy, która wyszła i
jeszcze czyjeś. Jednak nie byłam w stanie ich zidentyfikować.
- I co z białą?- zapytał jakiś mężczyzna
- Z Moon.- poprawił go Untame- Musi leżeć i odpoczywać.
Ja miałabym bezczynnie leżeć? Oj, chyba sobie chłopak ze mnie żartował!
Jednak nie miałam siły nawet na zaprotestowanie. Nieźle mnie ten cały
gryf sponiewierał. Już nie wiem który raz "film mi się urwał".
~~*~~
Obudziłam się nad ranem, następnego dnia. Zdziwił mnie fakt, że ból
ustał i ktoś zmienił mi bandaże... Un! Zabiję, flaki mu wypruję,
przysięgam! Nie miał prawa do dotykania choćby skrawka mojego ciała!
- Untame, ty stary dziadzie.- warknęłam cicho
Słońce oświetlało niewielkie pomieszczenie. Na stoliku obok łóżka stał
talerz z jakąś zupą. Pływały w niej różne warzywa i trochę mięsa. Z
trudem podniosłam się do siadu. Wzięłam przedmiot i łyżkę.
- Oby było dobre.
Zabrałam się za jedzenie, choć prawdę mówiąc nie byłam zbytnio głodna.
<Runa?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz