- Ja pomyślałam, że nie wybaczyłabym znów sobie, gdyby coś stało się tobie. – Powiedziałam.
,,Runa, powinnaś wiersze pisać!’’ krzyknęłam sobie w myślach. Zanim wadera zdążyła odpowiedzieć, wstałam i zaczęłam iść.
- Upoluję coś. – mruknęłam za sobą cicho, ale Moon to usłyszała.
Biegłam pomiędzy drzewami, cały czas padał deszcz, a pioruny co
jakiś czas pojawiały się na niebie. Chodziłam tak chwilę tam i z
powrotem, aż złapałam trop sarny. Poszłam tam, z nosem przy ziemi. Byłam
skupiona i miałam nadzieję, że burza nie spłoszyła zwierzęcia.
Na szczęście za krzakami, w których po chwili byłam, pasło się ich
małe stado. Ta zwierzyna, którą wyczułam, była młodym samcem. Idealnie
na skraju całego zbiorowiska. Po chwili skoczyłam i wbiłam kły w jej
kark. Pozostałe zaczęły szybko uciekać i wręcz sekundę potem już ich nie
widziałam. Zacisnęłam szczęki mocniej.
Jadłam mięso z sarny, którą upolowałam. Wiedziałam, że Untame
powinien dać jedzenie Moon, więc nie martwiłam się o nią. Wrócę do niej
jutro.
< Moon? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz