Ponownie przybrałem ludzką postać. Miało to swe wady, jak i zalety.
Usiadłem i podkurczyłem prawą nogę, by oprzeć o nią rękę. Pradawna
linia, powiadała wadera. Popatrzyłem w górę, na niebo. Bezchmurne,
robiło się lekko różowawe. Jutro będzie jeszcze bardziej parno.-
stwierdziłem.
- Untame...- zaczęła wadera
- Mów mi Un.- powiedziałem tonem pozbawionym uczuć- Po prostu Un.
- No więc, Un, dlaczego ciągle zamieniasz się w... człowieka?
Zaśmiałem się pobłażliwie, nadal nie spuszczając wzroku z bezkresu
nieba. No właśnie, dlaczego? Wpadło mi to w nawyk, tak po prostu. Kiedyś
przemieniałem się, by przetrwać wśród ludzi i w ich świecie. Teraz...
Sam nie wiem...
- Zadajesz za dużo pytań.- stwierdziłem
- Ej no, weź! Cały czas, kiedy cię o coś pytam, to odpowiadasz "za dużo pytań".- fuknęła
Wzruszyłem lekko ramionami i odpowiedziałem:
- Bo zadajesz ich zdecydowanie za dużo. Już nawet moja córka nie pytała o wszystko co się rusza.
- To masz córkę?!- wykrzyknęła
- Miałem.- poprawiłem ją i uprzedzając następne pytanie rzekłem- Miała
na imię Aria i zginęła w bardzo młodym wieku, Rosalie zmarła w jej
obronie. Rosalie, czyli moja była partnerka. Koniec tematu.
Dziewczyna jedynie pokiwała głową na znak zrozumienia i popatrzyła
gdzieś w dal. Ja tym czasem dźwignąłem się i wstałem. Poprawiłem miecz
na plecach. Cóż, pora na wieczorny obchód.
<Kimiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz