-Nadal masz mnie-Przytuliłem Taigę z uśmiechem.-Mój ojciec też był idiotą, ale znacznie mniej pieprzniętym, niż twoim.
-Czemu tak sądzisz?-Zapytała.
-ŻADEN dobry ojciec nie zostawiłby 6 miesięcznego wyrostka, oraz noworodka wilka. Tak, mówiąc noworodek mam na myśli Xo.-Odparłem.-To jego głupota nas prawie zabiła.
-Nareszcie! -Usłyszałem głos przy wejściu do jaskini. Przy wejściu stał uśmiechnięty wilk.
-Kto to je..-Zacząłem, ale If przerwała mi patrząc z nienawiścią na wilka :
-Spadaj stąd, potworze! Jesteś jedną wielką pomyłką, nienawidzę Cię!-Wydarła się.
-Kochanie, spokojnie-Odparł.
-If? Czy ja o czymś nie wiem?-Zapytałem przekrzywiając łeb.
-To mój ojciec-Szepnęła. Po usłyszeniu tego natychmiast zawarczałem.
-Nie martw się, zmieniłem się-Zaczął powoli. Dostrzegłem, że za sobą trzyma scyzoryk.
-Kłamca!-Warknąłem rzucając się na wilka. Zadrapałem go tak, że przeciąłem mu pazurem całą gałkę oczną. Zawył i uderzył mnie w pysk. Ugryzłem go w szyję, ale trudno było się przebić przez warstwę czarnego futra. Przytrzymałem krwawiącego przeciwnika.
-Mam Ci nawstawiać i potem Cię zabić, czy od razu zabić?-Zapytałem oblizując się z krwi. Zakaszlał.
<If?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz