Westchnęłam.
-Muszę zacząć od początku. Gdy mama urodziła Exceptia, ojciec zaczął mieć bezpodstawne podejrzenia, co do jej wierności. Ex nie był podobny ani do niej, ani do niego. Był za to podobny do mojej babci. - na jej wspomnienie ciepło się uśmiechnęłam. - pewnego dnia, gdy mój brat bawił się gdzieś w oddali z Tomą, ojciec zwabił mamę do kuchni. Ja w tym czasie siedziałam w bazie pod stołem. Wtedy zaczęło się piekło. Tata zaczął wrzeszczeć na mamę, a nikogo nie było w pobliżu. W końcu nie wytrzymał i wyciągnął scyzoryk. Miała wiele ran kłutych na ciele. Gdy usłyszał mój cichy pisk, natychmiast się odwrócił i nim do mnie rzucił. Przedziurawił mi ucho. Widziałam w jego oczach obłęd. Zaczął dźgać powietrze wokół mnie, a ja ledwo zdążyłam uciec. Po paru chwilach ktoś usłyszał mój stłumiony jęk. Wparował do jaskini i zastał mojego ojca trzymającego nade mną zakrwawiony nożyk oraz mamę, która leżała bez życia. Strażnik natychmiast go uśmiercił i zabrał mnie z miejsca zbrodni... Jesteś jedyną osobą, której powiedziałam prawdę. - zwróciłam się do Lucasa.
-Jak to?
-Ex i Toma nie wiedzą o tym, że rzucił do mnie nożem i zabił matkę. Myślą, że zrobił to przez przypadek. - odrzekłam. Na myśl o zakrwawionym ciele mamy przeszedł mnie dreszcz.
<Luke?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz