Usłyszałem krzyk jakiejś dziewczyny. Kto drze się w środku nocy? Poszedłem za tajemniczym głosem. Kiedy dotarłem na miejsce zobaczyłem If przyszpilającą jakąś babkę do drzewa. Taiga nieźle sobie radziła. W pewnym momencie przeżyłem, dosłownie mówiąc - Mindfuck. Okazało się, że ofiarą If jest...Chłop! Nikt, oprócz mnie nie ma zgody na chociażby dotknięcie jej! Podszedłem niesłyszalnie do nich.
-Nie zbliżaj się-Usłyszałem głos za sobą. To był najszybszy obrót o 180 stopni w moim życiu. No może oprócz tego, jak za pierwszym razem zobaczyłem If (☺). Za mną stał ogromny, mechaniczny smok.
-Hej, ten tam to twój pan? Musiał zbudować sobie kogoś takiego, jak ty, aby móc pokonać Smoko Wilka?-Zaśmiałem się z udawaną pewnością siebie.
-Wręcz przeciwnie, Luke-Odparł.
-Skąd ty znasz moje imię?
-To nie ważne. Dajmy na to, że strzelałem. Ten tam, to mój wróg. Albo ty i ta dziewczyna się przesuniecie i pozwolicie mi go sprzątnąć, albo zrobię to samo z wami.-Odparł spokojnie.
Kiwnąłem głową.
-If! Ktoś chce Cię wyręczyć i sprzątnąć tego gościa!-Zawołałem. If z trudem odeszła od tego typka. Mechaniczny smok podszedł do mordercy, złapał go za szyję ogromną łapą i poleciał jakoś strasznie wysoko. Tyle żeśmy go widzieli. Wzruszyłem ramionami i podszedłem do If. Miała kilka ran, ale niewielkich. Pomogłem pójść jej do jaskini. Po jakimś czasie usłyszałem spokojny głos przy wejściu do jaskini :
-Słyszałam o tym, co się stało. Mogłabym wam pomóc?-W lekko piskliwym głosie wadery rozpoznałem głos mojej kochanej, małej siostrzyczki.
-Eeeee...Tak.-Odparłem z uśmiechem. Xo weszła do jaskini i stwierdziła :
-Przynieść wam trochę tanaman?-Zapytała oglądając rany If.
-Co?-Zapytałem zdziwiony.
-tanaman-Odparła spokojnie.-Takie uzdrawiające liście, znalazłam je ostatnio na plaży. Mogę wam je przynieść.
-Okej-Powiedziałem lekko zaskoczony. Xove wybiegła z jaskini, aby po chwili wbiec do niej z jakimiś liśćmi :
<Xo? Chciałam Cię wpleść jakoś do opek XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz