niedziela, 10 maja 2015

Od Xove C.D. Lucas

Trudno było nie usłyszeć odgłosów mechanicznego smoka z całej okolicy. Jako że ja zazwyczaj najpierw robię, potem myślę to pobiegłam w miejsce, skąd - moim zdaniem - brał się dźwięk. Lucas i Ifus kuśtykali w kierunku jaskini. Podbiegłam do nich. Zaproponowałam przyniesienie trochę tanaman. Pobiegłam w kierunku plaży. Moje oczy napotkały dość niecodzienny widok: Wielki, mechaniczny smok leżał bez życia na piasku, a obok niego stała wysoka, męska postać z szaleństwem w oczach. Przemieniłam się w człowieka i wyciągnęłam sztylet. 
- To nic nie da - usłyszałam 
- Co nic nie da? - zapytałam lekko drżącym głosem
- Jestem Tanatos. Nie masz ze mną szans. 
- Bóg Śmierci... - wyszeptałam strach paraliżował mój umysł i ciało. Miałam jeden jedyny pomysł : Gra na czas. Odchrząknęłam.
- Więc jesteś bogiem śmierci, tak? - spytałam z udawanym zainteresowaniem
- Owszem - odparł z dumą.
- I mam rozumieć, że każdego wroga zmieniasz w pył, tak?
- Tak.
Ta pogawędka toczyłaby się dalej, gdyby nie to, że mechaniczny smok leżący wcześniej na piasku poruszył łapą. Zmrużył prawe oko, za znak, że zaraz zaatakuje. Szybko odwróciłam wzrok. Rzuciłam sztyletem tak, że peleryna  Tanatosa  przyszpiliła się do drzewa. Smok szybko skoczył na niego. Śmierć pisnęła jak dziewczynka. Ja pobiegłam po liście lecznicze dla Ifus. Wbiegłam do jaskini i wykonałam opatrunek dla dziewczyny.
- Dziękuję ci, Xove.
- Nie ma za co - powiedziałam lekko dysząc
- Czemu tak dyszysz? - spytał Lucas unosząc i opuszczając brwi w znaczący sposób. Ja lekko walnęłam go w głowę.



  


<Luke? If?> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz