Jego usta smakowały czekoladą. Gdy w końcu mnie puścił pomachał prawie całą paczką patyczków.
-Chyba sobie kpisz - odparłam, widząc jego spojrzenie.
-No ale czemu?
-Ile tam tego jest? - zapytałam podchodząc niebezpiecznie blisko chłopaka i policzyłam je. - 20.
-No widzisz? To idealnie.
Westchnęłam.
-Lucas, weź się zlituj.. - odrzekłam błagalnym tonem i wstałam. Strzepałam drobne kamyczki z kolan. Luke ponownie pomachał mi pocky przed oczami. Wyrwałam mu je z ręki.
-Dostaniesz, gdy będziesz grzeczny.
-Traktujesz mnie jak psa.. - odparł tonem, jakby miał się rozpłakać. Mimo, że potrafiłam wytrzymać różne rzeczy, taki ton mi nie szedł łatwo. W końcu dałam za wygraną i przytuliłam go.
-Ulżyło?
-Ulżyło.
Poszłam powoli przed siebie, ale Lucas stał jak wryty.
-No chodź już!
Ten widząc, że kieruję się na wprost podbiegł do mnie i pociągnął za rękę, ratując w ten sposób od śmierci.
-Skąd to tu się wzięło?! - zawołałam widząc ogromną, ziejącą pustką dziurę.
<Lucas?>
-Chyba sobie kpisz - odparłam, widząc jego spojrzenie.
-No ale czemu?
-Ile tam tego jest? - zapytałam podchodząc niebezpiecznie blisko chłopaka i policzyłam je. - 20.
-No widzisz? To idealnie.
Westchnęłam.
-Lucas, weź się zlituj.. - odrzekłam błagalnym tonem i wstałam. Strzepałam drobne kamyczki z kolan. Luke ponownie pomachał mi pocky przed oczami. Wyrwałam mu je z ręki.
-Dostaniesz, gdy będziesz grzeczny.
-Traktujesz mnie jak psa.. - odparł tonem, jakby miał się rozpłakać. Mimo, że potrafiłam wytrzymać różne rzeczy, taki ton mi nie szedł łatwo. W końcu dałam za wygraną i przytuliłam go.
-Ulżyło?
-Ulżyło.
Poszłam powoli przed siebie, ale Lucas stał jak wryty.
-No chodź już!
Ten widząc, że kieruję się na wprost podbiegł do mnie i pociągnął za rękę, ratując w ten sposób od śmierci.
-Skąd to tu się wzięło?! - zawołałam widząc ogromną, ziejącą pustką dziurę.
<Lucas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz