-Kurcze! - zawołałam otrzepując się z wody. - myślałam, że do rana wyschnę...
Wybiegłam z jaskini i nagle usłyszałam zgrzyt miecza o pochwę. Natychmiast się odwróciłam. Isabell leżała nieprzytomna u stóp ciemnobrązowego basiora, który celował w nią miecz. Pobiegłam najszybciej jak potrafiłam w stronę wadery, przyjmując cięcie na siebie. Broń rozszarpała mi klatkę piersiową.
-Czego ty tu chcesz? - zapytałam warcząc.
-Waszej śmierci - usłyszałam odpowiedź. Do moich oczu napłynęły łzy. Wybuchnęłam głośnym śmiechem. Basior był zdezorientowany. Starłam łzy, dalej chichocząc.
-Ty chciałeś zabić mnie i Iss? Jakbym dała ci się zabić..
Basior zmienił się w chłopaka. Był wyższy ode mnie.
Zaśmiał się cicho.
-I co mi teraz zrobisz, wilczku? - zapytał z naciskiem na ostatni wyraz. Natychmiast zmieniłam się w czarnowłosą postać, przykładając Elucidator do jego krtani.
-Zabiję cię - odrzekłam. Chłopak kopnął mnie w brzuch. Odpłaciłam się rozcięciem skóry w okolicy żeber. Wzięłam Bells na ręce i wrzuciłam ją bezpiecznie na gałąź. Brązowowłosy zaszedł mnie od tyłu. Jedną ręką obejmował mój brzuch, a w drugą trzymał przy moim gardle. Szepnął mi do ucha:
-Jeśli się ruszysz - zginiesz.
-Próbujesz być śmieszny? - zapytałam i zaczęłam się śmiać. Ten się nieznacznie zarumienił. Moje nogi zaczęły płonąć.
-Co jest do cholery?! - zawołał, ale nadal mnie trzymał. Tym razem podpaliłam się cała, dotkliwie go parząc. Wycelowałam broń w jego serce.
-Giń, podła kanalio.
Chłopak zniknął, gdy miecz był parę milimetrów nad jego sercem. Wolę nie wiedzieć, co się z nim stało. Zmieniłam się z powrotem w wilka. Ocuciłam Isabell, ale wiedziałam, że basior nadal jest gdzieś w pobliżu.
<Is?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz