Rzuciłem się na napastnika i usłyszałem jedynie trzask łamanych kości.
Wilk zawył okropnie i upadł na ziemię. Pobiegłem do Isabelli, po drodze
przybierając ludzką postać. Wadera leżała w kałuży jej własnej krwi i
ciężko dyszała. Nagle rozbłysnęło jasne światło, a Isa zamieniła się w
człowieka.
https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/10/36/fc/1036fce06c33fd330396ce2da5387888.jpg
Ledwo wyhamowałem i upadłem na kolana. Miała strasznie poranione gardło.
Prawdę mówiąc lekko spanikowałem, ale nie na tyle, żeby stracić zmysły.
Dłonią przycisnąłem ranę, a drugą ręką oderwałem długi pas swojej
koszulki. Zrobiłem z niego prowizoryczny opatrunek, który zapewnił dość
czasu na działanie. Wziąłem dziewczynę na ręce i pobiegłem w stronę
swojego "domu".
~~*~~
W starej, opuszczonej przez ludzi chacie pomieszkiwałem od jakiegoś
czasu. A raczej wtedy, kiedy padał deszcz. Przysunąłem wiekowe krzesło
do łóżka, na którym leżała Isabella. Dzięki prostym zaklęciom z
dziedziny uzdrawiania udało mi się powstrzymać krwawienie i zszyć ranę.
- Oj, ile jeszcze razy będę musiał cię ratować?- zapytałem cicho
Nie oczekiwałem odpowiedzi, po prostu nie była ona potrzebna. Oparłem
głowę o drewnianą ścianę i przez chwilę patrzyłem na śpiącą dziewczynę. W
końcu sam zasnąłem.
<Isabella? Wenus brakus totalus ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz