Obudził mnie podirytowany, męski głos. Leniwie otworzyłam oczy, by
ujrzeć... Strażnika we własnej osobie i ludzkiej postaci. Ów osobnik
podszedł teraz do Ex'a i obudził go w niezbyt delikatny sposób. Chłopak
zerwał się na równe nogi, by uderzyć się o masywne ramię Untame.
Uklęknęłam i podniosłam kurtkę towarzysza.
- Co was podkusiło, żeby spać na zewnątrz?!- warknął wytatuowany
- A co, nie wolno?- powiedział zaspanym tonem Ex
- Jeżeli nie chcesz obudzić się jako żywy, to wolno.- burknął Un
- Panie wielki, przepraszam. To przeze mnie.- jęknęłam
- Małolaty.- fuknął pod nosem- Następnym razem nie będę taki miły.
I odszedł, pewnie na dalsze zwiady terenu.
<Ex? Takbardzowenybrak>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz