-Boże.. - mruknęłam i zeszłam z parapetu. Usłyszałam tłuczenie w drzwi. Ponownie głośny śmiech Matta. Otworzyłam je. W mig przy moich stopach znalazł się Toma w pozycji embrionalnej.
-Zejdź.. ze mnie... zawodowy gwałcicielu! - zawołałam próbując zrzucić z nóg blondyna, który płakał ze śmiechu. - Weź przejdź na jakąś dietę!
<Lucas? Wenus Brakus Pospolitus :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz