-Arigatou - podziękowałam chłopakowi po japońsku. Ten w odpowiedzi się uśmiechnął. Minęło dużo czasu zanim postanowiłam wziąć się do życia. Wstałam i założyłam kurtkę. Słońce już powoli zachodziło. Postanowiłam wyjść tylnymi drzwiami. Moim oczom ukazało się wzgórze. Całe porośnięte drzewami.
Usiadłam na szczycie i zaczęłam leniwie zrzucać z niego kamienie, które zataczały kółka i podskakiwały na nierównym gruncie. Położyłam się na ziemi mrużąc oczy i rozkoszując się ciepłem letniego słońca. Po paru chwilach usłyszałam czyjeś kroki.
<Ktoś? Coś? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz