środa, 29 kwietnia 2015

Od Carbona

Moje pierwsze dni w watasze. Było całkowicie spokojnie, cicho. Spacerowałem po terenach z nadzieją, że nie spotkam nikogo, kto będzie mnie pytał, jakiej jestem rasy. Nikt z tej watahy nie wie, kim naprawdę jestem. Wilk Koszmaru... Bycie nim nie jest zwykle pomocne. Czuję się inny, odrzucony. Różnie się od reszty wilków z tej watahy. Z westchnięciem dźwignąłem się z ziemi i poszedłem przed siebie. Patrzyłem na swoje łapy. Tamtego dnia było dosyć ciepło. Byłem zadowolony, że nie muszę siedzieć w jaskini i zwijać się w kłębek, żeby nie było mi zimno.
- Hej, zaczekaj! – usłyszałem głos za sobą.
,,O nie... Znów będą mnie wypytywać o osobiste sprawy?’’ pomyślałem. Obejrzałem się i zobaczyłem sylwetkę biegnącego wilka. Zatrzymałem się na niego i zacząłem czekać. Zatrzymał się przede mną zdyszany.
- Tak? – mruknąłem, nie chciałem popatrzeć mu w oczy, bo jeszcze zobaczy w nich... Wilka Koszmaru.

< Ktoś? Ktokolwiek? xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz