Moje pierwsze dni w watasze. Było całkowicie spokojnie, cicho.
Spacerowałem po terenach z nadzieją, że nie spotkam nikogo, kto będzie
mnie pytał, jakiej jestem rasy. Nikt z tej watahy nie wie, kim naprawdę
jestem. Wilk Koszmaru... Bycie nim nie jest zwykle pomocne. Czuję się
inny, odrzucony. Różnie się od reszty wilków z tej watahy. Z
westchnięciem dźwignąłem się z ziemi i poszedłem przed siebie. Patrzyłem
na swoje łapy. Tamtego dnia było dosyć ciepło. Byłem zadowolony, że nie
muszę siedzieć w jaskini i zwijać się w kłębek, żeby nie było mi zimno.
- Hej, zaczekaj! – usłyszałem głos za sobą.
,,O nie... Znów będą mnie wypytywać o osobiste sprawy?’’ pomyślałem.
Obejrzałem się i zobaczyłem sylwetkę biegnącego wilka. Zatrzymałem się
na niego i zacząłem czekać. Zatrzymał się przede mną zdyszany.
- Tak? – mruknąłem, nie chciałem popatrzeć mu w oczy, bo jeszcze zobaczy w nich... Wilka Koszmaru.
< Ktoś? Ktokolwiek? xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz