-Cutt, wstawaj. - powiedziałam do wadery. - Cutt, zgońcu! Wstawaj!
Westchnęłam i wzięłam ją na barana. Za mną warknął inny wilk.
-A ty padalcu odczep się! Jeśli chcesz ją podrywać to się z nią umów a nie atakuj! - Krzyknęłam do niego. Ponownie usłyszałam warknięcie. Położyłam Jennifer na trawie i powoli odwróciłam się z morderczym błyskiem w oczach. Tym razem ja głucho zawarczałam i powoli podeszłam do basiora. Gdy wynurzył się z cienia, spostrzegłam, iż był śnieżnobiały z czerwonymi oczami i znamionami w tym samym kolorze.
-Ja się nie umawiam z waderami.
-Twierdzisz, że jesteś innej orientacji?
Tego już nie wytrzymał. Rzucił się na mnie. Jego siła była marna w porównaniu do mojej. Natychmiast go z siebie zrzuciłam i przygniotłam go łapami.
-A teraz albo łaskawie się odwrócisz i przyjdziesz kiedy indziej, albo będzie trup.
-Z kogo?
-Z ciebie kretynie!
Basior spojrzał na mnie rozszerzonymi źrenicami i podkulił ogon. Zeszłam z niego. Wadera powoli się budziła.
<Cutt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz