Dzisiejszy dzień był wręcz nie do zniesienia. Uporczywy upał panował od
samego wschodu słońca. W wilczej postaci nie wytrzymałbym nawet pięciu
minut. Do tego dochodziły zwiady, trening i próba odnalezienia intruza.
Ściślej mówiąc basiora, który bezprawnie wtargnął na te tereny.
Przytwierdziłem dwuręczny miecz do pasa na plecach i ciężko usiadłem na
wielkim odłamku skalnym. Było tak gorąco, że nawet ptaki zaprzestały
śpiewu, oszczędzając w ten sposób energię życiową. Otarłem wierzchem
dłoni mokre od potu czoło. Z miejsca mojego aktualnego pobytu mmiałem
doskonały widok na Niebieską Zorzę. Wyznaczyłem tu punk obserwacyjny
strażników i zabójców. Moon raz po raz przemykała, widoczna jako
biało-niebieska plama. Że też była aż tak uparta i zawzięta... Do tego
chyba nie kończyła się jej energia! Albo po prostu chciała raz, a dobrze
rozprawić się z wrogiem.
- Untame.- usłyszałem głos Alfy
Wstałem i odwróciłem się w jego stronę.
- Masz nową współpracowniczkę.
- Mhm.
- Ej no,trochę entuzjazmu! Kimiko od dziś jest zdana na ciebie, a ty na nią.
I zostawił mnie samego z nową. Jak ona wwytrzymywała ten gorąc, będąc w wilczej postaci? Znów wróciłem do obserwacji otoczenia.
- Untame.- mruknąłem
<Kimiko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz