niedziela, 3 maja 2015

Od Tene CD Eisa

Szłam tuż obok Eis'a, a jednak byłam oddalona o niego o setki kilometrów, pogrążona we własnym świecie. Panował tam chaos. Nie zwiastował on zniszczenia, a jedynie pojawienie się czegoś, czego wcześniej nie byłam w stanie pojąć. Myśli niegdyś starannie poukładane, teraz szalały jak stado spłoszonych koni. Kolejny raz wbiłam wzrok w bezkres nieba. Moon, za czasów kiedy byłam szczeniakiem, nauczyła mnie odnajdywania w nim spokoju oraz opanowania. Teraz nawet gwiazdy, księżyc nie mogły mi pomóc. Czułam się jak bohaterka jednej z tych meksykańskich telenoweli. Rozbita pomiędzy dwoma mężczyznami. Ex i... Eis. Westchnęłam ciężko. Życie składało się z ciągłych wyborów, ale żaden z nich nie był aż tak trudny jak to, kogo naprawdę kochałam. Spojrzałam na towarzyszącego mi basiora. Sprawiał wrażenie zamyślonego, nieobecnego duchem. Spróbowałam odciągnąć swoją uwagę od kłębiących się myśli. Zaczęłam obserwować otoczenie. Minuty mijały, krajobraz zmieniał się wraz z upływem każdej z nich. Raz czy dwa udało mi się zauważyć mignięcie czegoś niebieskiego. Szybko przemieszczającą się, czarną postać ze świecącymi odznaczeniami na futrze. Krewniaczka ojca jak zwykle musiała urządzać sobie wieczorne biegi. W końcu dotarłam z Eis'em do celu. Weszłam do środka zaraz po samcu. O dziwo z pokoju nie dobiegały odgłosy jakiejkolwiek walki. Było... cicho.
<Eis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz