Zobaczyłem, że Moon nieco się zmartwiła. Jak najszybciej umiałem podbiegłem do końca chmury na której się znajdowaliśmy. Rozpędziłem się i krzyknąłem spadając z chmury:
-Na bombę!
Przerażona Moon chciała złapać mnie za rękaw od bluzy. Jednak nie zdążyła. Ja zaś złapałem różę w locie.
-To chyba nie był dobry pomysł...-powiedziałem sam do siebie przełykając ślinę ze strachu.
Nagle poczułem, że już nie spadam. Czułem miękkie i puszyste... coś. Była to chmura. W dodatku to ta chmurkowa "winda". Cały i zdrowy znalazłem się na chmurze, na której stała przerażona Moon. Podałem jej kwiat. Ona oniemiała i wystraszona powiedziała:
-Po co ty skakałeś po tę różę?!
-Bo wiesz... Nie chciałem abyś była smutna. Chciałem, aby uśmiech znów zagościł na twojej twarzy, bo tak ślicznie z nim wyglądasz...
<Moon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz