Śmiałam się i to tak szczerze. Niczego nie udawałam, po prostu śmiech
sam wydobywał się z mojego "wnętrza". Wkrótce Roy również zaśmiał się.
Byłam mu wdzięczna za wsparcie i zrozumienie. W końcu większość osób o
zdrowych zmysłach omijałaby mnie szerokim łukiem, a ten po prostu
traktował mnie jak równą sobie.
- Dziękuję.- wyszeptałam, kiedy opanowałam oddech- Bardzo ci dziękuję. Za wszystko.
Przytuliłam chłopaka, a raczej wtuliłam się w niego jak dziecko w
pluszowego misia. Poczułam, jak objął mnie ramieniem, co wywołało lekki
uśmiech na mojej twarzy. Jak to dobrze jest mieć kogoś, komu można o
wszystkim powiedzieć i nie bać się jego reakcji.
<Roy? Wena byczy się na plaży ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz