Stanęłam jak wryta. Lucas i Xove też. Basior nie miał jednego palca. Nie było widać żadnej rany, ani nawet zadrapania.
-Dziękuję wam - szepnęłam i przytuliłam Hoz i Luke'a. Oni odpowiedzieli mi tym samym.
* * *
Czemu ten cholerny Tanatos musiał mnie rozciąć aż do kości? - powtarzałam w myślach.
Przez to Luke stracił palec..
-Xo.. ten chłopak.. miał na imię Tanatos? I potwierdził bycie jednym z bogów? - zapytałam niepewnie. Wadera, która szła obok mnie w ludzkiej postaci przytaknęła. - miał jakąś ranę?
-Nie. Nie jestem pewna, ale.. chyba nie był ranny. A co?
-Nie ma pewności, że jest bogiem. - odparłam tajemniczo.
* * *
Xo szła po mojej lewej z wyciągniętą bronią. Lucasowi zagroziłyśmy obcięciem reszty palców, jeśli nie zostanie w jaskini. U mojego prawego boku połyskiwał Elucidator. Po przeciwnej stronie - karabin. Dokładnie wz 96. "Tanatos" próbował przejść uśmiercić kolejnego wilka.
-Ja z lewej, ty z prawej. - szepnęłam do Naleśnika. Odparła mi skinieniem głowy. Obydwie szłyśmy bezszelestnie. Oczywiście przez największy gąszcz. Po chwili włożyłam do broni jeden z magazynków i strzeliłam. Ramię chłopaka zaczęło obficie krwawić. Zerknęłam na Xove, której spojrzenie zdawało się mówić "Co ty zrobiłaś?!". Zignorowałam ją. Skupiłam się na ranie chłopaka.
-Nie jesteś Tanatosem. - rzekłam przerażająco spokojnie do chłopaka.
-Oczywiście, że jestem idiotko! - zawołał.
-Nie, nie jesteś. Twoja wiedza o bogach jest bardzo marna, skoro nie wiesz podstawowych rzeczy.
-Niby jakich?!
-Bogowie mają ichor. Nie zwykłą krew.
-Że co to jest niby ichor, co? - zapytał irytująco.
-Złota krew kretynie. Krew Nieśmiertelnych. A teraz albo powiesz mi kim jesteś, albo..
-Albo co?
-Albo pójdziesz pod ostrzał. - odparłam z powalającym uśmiechem.
-W życiu do mnie nie strzelisz.
-Tak myślisz? - zapytałam przykładając mu karabin do skroni. - więc nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
Po namyśleniu się, chłopak raczył odpowiedzieć.
-Nazywam się Aspen Leger. Jestem zawodowym mordercą. Mam likwidować wszystkich wedle rozkazu pana. Jeteście jedynymi osobami, które mi w tym przeszkodziły. - przyznał niechętnie. - Mam 18 lat. Rodzice nie żyją.
-Taa, może odrazu opowiesz nam historię swojego życia?
-Ifus! Nie bądź taka oschła! - skarciła mnie Xove. Westchnęłam.
-Kto polecił ci zamordowanie? I kogo chciałeś zabić? - zapytałam.
<Xo? Myśl nad CD ;p>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz