Zgromiłam waderę wzrokiem. Mimo wszystko, była dziewczyną alfy, więc postanowiłam jej nie denerwować.
-Dziękuję! - Krzyknął do mnie Tanatos.
-Nie dziękuj mi, tylko jej! Gdyby nie ona, byłbyś marną plamą ichoru!
-Przepraszam, że przerywam, Celestio, uspokój się natychmiast, a ty Tanatosie przestań ją prowokować.
-Ale If..
-Celes! - warknęła na mnie i spojrzała z ukosa. - Przestań. To są
bogowie. Mają o wiele większe umiejętności niż ty. Nawet nie wiesz, czy
oni nie są teraz wcieleniem innych bogów, więc proszę..
-Tanatos, chodź. Nie denerwuj ich. Wiesz przecież, że Cel awansowała na Anioła Śmierci, a Ifus jest waderą ognia...
-Co to ma do rzeczy?! - Krzyknął do niego brat.
-Chociażby to, że gdyby połączyły siły mogłyby zabić wszystkich bogów kretynie!
Spojrzałyśmy na siebie z Ifus. Obydwie w równym szoku.
-Więc.. BÓJCIE SIĘ! - krzyknęłyśmy jednocześnie gwałtownie się do nich zbliżając. Ci w odpowiedzi zniknęli z cichym jękiem.
-Yup, mamy moc straszenia bogów - Rzekła do mnie dziewczyna w pełnym uśmiechu. Też zmieniłam się w człowieka.
-Teraz wiem jak zmusić Tana do wykonywania za mnie ciężkiej pracy - odpowiedziałam i położyłam się na trawie.
-Ale tylko z moją pomocą - odparła Ifus w pełnym uśmiechu, kładąc się obok mnie - Fajna kosa.
-Dziękuję. Ale będziesz tak łaskawa, prawda? - zapytałam z nadzieją w głosie.
<If?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz