-Wiesz Ifus...-zaczęłam- mam dość, że wszyscy nas tak atakują. To mnie nadzwyczajniej w świecie WKURZA.
-Mnie też- zaśmiała się.
-Postanowiłam pozbyć się problemów raz na zawsze. Idąc na ślepo wyczułam wodę. Szybko do niej podbiegłam i obmyłam oczy. Zdarzył się cud. Moje oczy przybrały kolor zielony- mój kolor oczu normalny! Otworzyłam je i patrzyłam wreszcie na świat. Nie była to taka zwykła woda. To Woda Wiecznego Życia. Przychodziłam nad nią jako szczeniak a tam zawsze były jakieś drobne, ale pomocne w życiu upominki. I tym razem także taki dostałam. Była to laleczka voodoo przedstawiająca Kiiyoukoo. Mogłam teraz robić z nią co chcę. Gdy mnie nie było Kiiyoukoo stworzyła nowe golemy, które porwały Ifus. Ale ja miałam ją w szachu. Pobiegłam za jej zapachem i dotarłam do dziwnego laboratorium. W klatce ujżałam Ifus- związaną. Kiiyoukoo mnie zauważyła i kazała rosnąć roślinom-mutantom. Ale nie przejmowałam się tym. Przechyliłam prawą, przednią łapę u laleczki voodoo i... BACH! Połamałam Kiiyoukoo łapę. Jęczała z bólu. Rośliny nagle zwiędły. Kiiyoukoo nie miała nawet siły powiedzieć golemom aby mnie atakowały.
-Masz jakieś ostatnie słowa zanim skręcę Ci kark?-uśmiechnęłam się szyderczo.
-Nie, proszę... Mam pomysł: ja ożenię się z Lucasem i oszczędzę Ifus. Co ty na to?- spytała Kii.
Ja odpowiedziałam jej dwoma krótkimi słowami:
-Wal się!
Wytrzeszczyła na mnie oczy. Uniosłam jej głowę do góry. Nie miałam zamiaru skręcać jej karku. Nie byłam potworem. Uderzyłam ją z plaskacza a potem oderwałam grzywkę. Wyglądała ochydnie. Nie mogła się ruszać. Rozwiązałam Ifus i zaprowadziłam do jej jaskini. Gdy weszłam do swojej od razu ukryłam laleczkę voodoo Kiiyoukoo w takie miejsce, że nikt nie wiedział gdzie ona jest. Choćby przeszukał całą jaskinię- i tak by jej nie znalazł. Ukryłam ją wspaniale.
<Ifus?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz