środa, 6 maja 2015

Od Untame

Jedyny dzień wolny zaczął mi się już powoli przykrzyć. Chyba za bardzo przywykłem do pełnienia wart przez dwadzieścia cztery godziny, cały czas. Odkąd pojawiła się nowa strażniczka- mogłem zaznać chwili spokoju. Co nie zmieniało faktu, że przyzwyczajony byłem do wypełniania obowiązków. Lato zbliżało się nieubłaganie i w bardzo szybkim tempie. Wielu z członków watahy cieszyło się na samą myśl o gorących dniach, coraz to nowszych pretekstach do unikania obowiązków i byczenia się nad wodą. Westchnąłem cicho na samą myśl o upałach. Jako wilk pochodzący z mroźnych stron, ni jak nie lubiłem przesadnego ciepła. Równie dobrze zima mogłaby trwać więcej niż kilka krótkich miesięcy. Przejechałem ostrzem myśliwskiego noża (Odebranego jakiś czas temu jednemu z kłusowników) po grubej, odłamanej gałęzi. Tak, ja MUSIAŁEM mieć jakiekolwiek zajęcie. Delikatny zmysł ssłuchu wychwycił cichy szelest. Błyskawicznie, bardziej z przyzwyczajenia, chwyciłem za dwuręczny miecz, wstałem i w mgnieniu oka przyparłem "napastnika" do drzewa. Szybko jednak opuściłem śmiercionośną broń i wypuściłem basiora.
- Przepraszam.- wymruczałem- Kwestia przyzwyczajenia, rozumiesz...
- Spoko.- odparł- Ty jesteś Untame?
- Mhm... A ty zapewne Pearl. Co cię do mnie sprowadza?
<Pearl? Tak, nie potrafię zaczynać opowiadań>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz