Leżałam sobie spokojnie w swojej jaskini. Oczywiście coś mnie obudziło.
Wstałam i zobaczyłam małego zajączka. Zrobiłam obojętną minę. Nagle
spojrzałam w niebo. Było tam niezwykłe zjawisko. Coś dziwnego zmierzało w
stronę Ziemi.
-Tt.. To ASTEROIDA?! Niemożliwe!-wykrzyknęłam-szacuję, że za jakieś 3 dni uderzy w Ziemię!
Szybko wbiegłam do swojej jaskini. Szukałam swojego "pamiętnika". Zapisałam w nim:
"Do Ziemi zbliża się asteroida. Co robić? Ja dobrze wiem. Tylko trochę się boję..."
Po tym zapisie w "pamiętniku" wybiegłam z jaskini i pobiegłam do jaskini Bloodspill'a.
-Blood!-krzyknęłam.
Oczywiście Blood zajmował się przyrządzaniem eliksirów. W końcu był alchemikiem co nie?
Odezwał się:
-Co?
-Nam tu grozi niebezpieczeństwo, a ty mi tu wyskakujesz z jakimś "co?" !
-Nie mogę teraz rozmawiać. Przyrządzam eliksir, który potrzebuje skupienia.
-Pff... I tak zaraz zapomnisz, co przygotowałeś-odparłam śmiejąc się.
-Pewnie i masz rację-basior też zaśmiał się.
Wyszłam z jego jaskini i ruszyłam w stronę śmierci... Chyba...
Wyruszyłam do wulkanu Assdrail.
Doszłam tam. Wyglądało to tak:
http://th05.deviantart.net/fs14/PRE/f/2007/011/d/b/Meeting_On_Char_by_Wader_Go.jpg
Widziałam kamień, który miałam zdobyć. Ale jak się do niego dostać? Był
na prawie samym dnie wulkanu. Nagle za mną rozległ się donośny, acz
znajomy głos:
-Witaj
-Kiiyukoo?!-wykrzyknęłam przerażona.
-W rzeczy samej-powiedziała Kii.
-Zapomniałam, że istnieje jeszcze taka istota jak ty.
Oczywiście wepchnęła mnie do wulkanu. Spadłam na platwormę. Rozsypywała
się. Szybko skoczyłam niżej. Było gorąco. Chwyciłam kamień i wskoczyłam
na następną platwormę. Ze skał utworzyły się "schodki". Wyskoczyłam na
powierzchnię. Wróciłam do watahy. Znów zrobiłam wpis w "pamiętniku":
"Już jutro asteroida uderzy w Ziemię. Bardzo się boję... Ale muszę
przełamać strach. Dla wszystkich wilków z watahy! Uda mi się! Chociaż
nie wiem czy przeżyję, to i tak się tego podejmę. Nie jestem TCHÓRZEM!"
Następnego dnia...
-No dobra... Czas przełamać strach..-powiedziałam sama do siebie.
Cała wataha zebrała się obok jeziorka. Astroidę było widać gołym okiem.
Chwyciłam kamień. Nad nami pojawiła się ogromna.... A raczej ogromne
ciało niebieskie (asteroida).
Używając swojej mocy-telekinezy trochę spowolniłam asteroidę. Wzięłam
kamień do łapy i przystawiłam do ciała niebieskiego. Nagle pojawiło się
oślepiające światło. Asteroida rozpadła się na miliony małych
kawałeczków, a ja upadłam osłabiona na ziemię. Ifus i Toma oraz reszta
watahy podbiegli do mnie. Odparłam tylko:
-Nieodwracalnie straciłam moce!...-po czym straciłam przytomność.
<Luke? If?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz