W ostatniej chwili chwyciłem Echo za łapę i popchnąłem przed siebie.
-Biegnij! - syknąłem do niej. Odwróciłem się.
Oto, co ujrzałem po chwili. Wadera chciała podążyć za moim przykładem.
-Echo, dla zdrowia psychicznego, lepiej się nie odwracaj..
Starając się biec prosto i nie wpaść przy tym na Cho, koncentrowałem się na buzującej we mnie sile. Punktem, w który miała uderzyć, był basior, biegnący za nami.
-Convertendum te! - wrzasnąłem. Po moim krzyku, na nocnym niebie pojawił się piorun. Trafił on idealnie w intruza. Cicho dysząc spojrzałem na Echo.
-Wszystko w porządku? Jesteś ranna? - zapytałem.
<Echo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz