Szłam lasem. Podśpiewywałam trochę smutną i wolną piosenkę. Usłyszałam
cichy szelest w krzakach i natychmiast przestałam nucić i zatrzymałam
się trochę przestraszona. No cóż, taka już jestem... Zza krzaków
wyskoczył basior. Stanęłam już nie wystraszona, ale nie ruszałam się.
- Eee... cześć... Jestem Amber, a ty? - Powiedziałam.
Ktoś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz